Ostatnio nasza narodowa piłka nożna stała pod znakiem bramkarzy. Szczyciliśmy się, że nasi golkiperzy łapią piły w najlepszych klubach świata i są wyróżniającymi się bramkarzami. Dopytywali o nich najbardziej renomowani menadżerzy piłkarscy. Minęły trzy lata, a po naszych bramkarzach pozostały jedynie legendy. Boruc od kilku miesięcy nie może znaleźć miejsca w Celticu, Dudek grzeje ławę w Realu, Fabiański wpuszcza jedna szmatę za drugą w Arsenalu, że nawet Wenger stracił cierpliwość, Kuszczak i Szczęsny w Manchesterze także nie mają silnej pozycji. Teorie o wielkiej szkole bramkarzy legły w gruzach, a nasza piłka nożna jak była na dnie, tak dalej tam przebywa i wszystko wskazuje na to, że przez wiele lat przyjdzie się nam emocjonować występami innych piłkarzy.Piła nożna to sport drużynowy, tutaj by odnosić sukcesy należy mieć nie tyko doskonała jedenastkę, alei świetnych rezerwowych. Sami bramkarze meczów nie wygrywają, ale na pewno mogą znacznie przyczynić się do dobrego rezultatu. Nasi bramkarze jednak już dano stracili na renomie. Były nadzieje, ze młodzi zawodnicy będą się rozwijać i niebawem staną się wielkimi graczami. Na teoriach i nadziejach się skończyło. Wciąż nie mamy zawodników na miarę wielkich klubów i wspaniałych występów. Ostatnim wielkim wyczynem były występy Dudka w Liverpoolu i obronione karne w finale Ligi Mistrzów w meczy z Ac Milan. Ale taka piłka nożna, z pojedynczym wydarzeniem na dekadę nas nie zadowala, jako wielkich fanów tego sportu.